środa, stycznia 01, 2020

To był BLOG EKONOMICZNY. A teraz on będzie także POLITYCZNY..., :)

Motto jest takie:
"Racjonalna postawa polega na tym, że stanowczość, z jaką się wygłasza swe twierdzenia, jest dostosowana do stopnia ich uzasadnienia. Kto twierdzenia słabo uzasadnione lub, co gorsza, wcale nie uzasadnione wygłasza z emfazą jako niewzruszone prawdy, ten nie zajmuje względem swych twierdzeń racjonalnej postawy".
Kazimierz Ajdukiewicz

wtorek, grudnia 31, 2019

sponsoraszukam

Polska jest krajem, w którym - dla swoich - kasa jest na wszystko, lecz brakuje jej na prawdziwe, a nie podszyte chciwością, a także polityczną fobią lub dogmatem, nauczanie ekonomii. W celu przeprowadzenia dużego przedsięwzięcia edukacyjnego SPONSORA (to może być np. państwowa instytucja, pozarządowa organizacja, prywatna firma) SZUKAM. Zainteresowanych pracą u podstaw proszę o kontakt mejlowy: podstawyekonomii@gmail.com.
Bogusław Czarny

czwartek, października 18, 2018

Też lubię muzykę klasyczną

Żoliborz, 15 października 2018 r., blokada eksmisji

wtorek, lipca 03, 2018

Przetłumaczyłem sobie Cohena...

Trochę dla jaj, a trochę z potrzeby serca, przetłumaczyłem sobie Cohena. 

Copyright © Bogusław Czarny.   
LEONARD COHEN
Tańcz mnie, póki miłość trwa
tańcz mnie w piękność twoją, gdzie płonących skrzypiec jęk
tańcz mnie, gdzie niepokój, ucisz mój paniczny lęk
weź mnie jak oliwną gałąź, daj gołębi znak
tańcz mnie, póki miłość trwa
tańcz mnie, póki miłość trwa

piękność twoją pozwól ujrzeć, kiedy wszyscy wyjdą stąd  
ruch twój pozwól poczuć, jak w zaułkach Babilon
odkryj wolno to, co widzieć mogę tylko ja
tańcz mnie, póki miłość trwa                              
tańcz mnie, póki miłość trwa 

tańcz mnie do wesela dziś, tańcz mnie wciąż i wciąż
tańcz mnie bardzo lekko tak, tańcz mnie całą noc 
miłość teraz włada nami, my władamy nią, ty, ja
tańcz mnie, póki miłość trwa
tańcz mnie, póki miłość trwa

tańcz mnie dla tych dzieci, które się narodzić chcą
tańcz mnie przez zasłony, co pocałunkiem zdarte są  
rozbij na pustyni namiot, choć dziurawa płachta ta  
tańcz mnie, póki miłość trwa

tańcz mnie w piękność twoją, gdzie płonących skrzypiec jęk
tańcz mnie, gdzie niepokój, ucisz ten paniczny lęk
dotknij nagą dłonią, rękawiczki muśnij szwem                            
tańcz mnie, póki jeszcze chcę
tańcz mnie, póki jeszcze chcę
tańcz mnie, póki jeszcze chcę

"Dance Me To The End Of Love"

Dance me to your beauty with a burning violin
Dance me through the panic 'til I'm gathered safely in
Lift me like an olive branch and be my homeward dove
Dance me to the end of love
Dance me to the end of love 

Oh let me see your beauty when the witnesses are gone
Let me feel you moving like they do in Babylon
Show me slowly what I only know the limits of
Dance me to the end of love
Dance me to the end of love 

Dance me to the wedding now, dance me on and on
Dance me very tenderly and dance me very long
We're both of us beneath our love, we're both of us above
Dance me to the end of love
Dance me to the end of love 

Dance me to the children who are asking to be born
Dance me through the curtains that our kisses have outworn
Raise a tent of shelter now, though every thread is torn
Dance me to the end of love 

Dance me to your beauty with a burning violin
Dance me through the panic till I'm gathered safely in
Touch me with your naked hand or touch me with your glove
Dance me to the end of love
Dance me to the end of love
Dance me to the end of love 

poniedziałek, lipca 02, 2018

Jestem psem!

Leo Che: suka matka ma kryta czempionem...
     

Szkice o ekonomii w Polsce w latach 1949-1989 cd.

Tomasz Ochinowski, Dzieje zatrzymane. Wstęp do analizy wizji historii Polski po 1944 roku w podręcznikach ekonomii politycznej socjalizmu od lat 50. do 80. XX wieku na przykładzie problematyki bodźcow, w: KLIO POLSKA. Studia i Materiały z Dziejow Historiografi i Polskiej, t. 9, 2017, s. 155-180, , s. 162. (http://dx.doi.org/10.12775/KlioPL.2017.07, dostęp: 2 lipca 2018)

„Trudno nie zgodzić się z epistemologicznymi analizami Bogusława Czarnego, wskazującymi, że ekonomia polityczna socjalizmu stanowiła przykład pseudonauki [B. Czarny, Szkice o ekonomii…]. Oceny takiej nie są w stanie zmienić nawet takie nazwiska jak Oskar Lange (…), ktorego praca podręcznikowa z omawianej dziedziny podawana jest jako przykład regresu myśli znaczącego ekonomisty (...), czy wspomniany wcześniej Brus. Absolwenci i pracownicy Katedry Ekonomii Politycznej w Instytucie Kształcenia Kadr Naukowych dewastowali po 1949 r. polską ekonomię, by raz jeszcze odwołać się do radyklanych, ale uzasadnionych źrodłowo ustaleń Czarnego [B. Czarny, Wpływ aspirantów…, s. 25–57].

piątek, czerwca 22, 2018

Człowiek z czarną głową szakala

Ilustracje z Księgi Umarłych ukazują kapłana, podtrzymującego mumię. To Anubis, człowiek z czarną głową szakala, patron balsamistów.

Wystąpiłem z partii Razem

Wystąpiłem z partii Razem.

niedziela, czerwca 17, 2018

Czwarte wydanie (3)

Czwarte wydanie (2)

Ukazała się druga część nowego, czwartego wydania PODSTAW EKONOMII (Bogusław Czarny, Makroekonomia, wydanie IV, Oficyna Wydawnicza SGH, Warszawa 2017, 450 stron). 

sobota, marca 24, 2018

Gniew

czwartek, marca 08, 2018

Hańba

Jakoś mi się ta "Hańba" nieustannie ze wszystkim kojarzy. Wchodzę do Auli "A" - "Hańba"; student, cały nażelowany, przechodzi obok - "Hańba", siedzę sobie na Radzie Naukowej, grając w kulki na smartfonie - "Hańba"!
https://www.youtube.com/watch?v=uYcYM3kgv_I

czwartek, marca 01, 2018

"Wszystkich nas nie spalicie"

Byłem dzisiaj na zebraniu Katedry: zaproszony student ze swadą
opowiadał, że organizują ciekawe „debaty oksfordzkie”o ekonomii.
            A potem byłem przed Komendą Policji na ulicy Nowolipie
2. Nie spotkałem nikogo z "Razem".



















Pablopavo - To jest piosenka o różnych rzeczach

czwartek, lutego 22, 2018

niedziela, lutego 18, 2018

Sztuka "nowoczesna"


"W najwyższym stopniu naładowane znaczeniem"

"In the academic debate on the hierarchy of genres, the still life occupied a low rank compared to history painting, as it was considered modest in pretension. Even so, these paintings were highly endowed with meaning" (Hamburg, Kunsthalle, luty 2018).





















piątek, listopada 17, 2017

Wernisaż

Kultura-makulatura. Cyprian Kościelniak: ilustracje, plakaty, rysunki.

czwartek, listopada 02, 2017

Nagroda dla "Szkiców", :)...

niedziela, października 08, 2017

Czwarte wydanie (1)

Ukazała się pierwsza część nowego, czwartego wydania PODSTAW EKONOMII (Bogusław Czarny, Wprowadzenie do ekonomii. Mikroekonomia, wydanie IV, Oficyna Wydawnicza SGH, Warszawa 2017, 522 strony). Makroekonomia pojawi się w księgarniach na początku 2018 roku.

poniedziałek, czerwca 19, 2017

Rodczenko, Hamburg, 2013

W Hamburgu, obok C&A, Kaufhofu i obu Karstadów, gdzie tanie dżinsy, przy rynku, w  Bucerius Haus jest wystawa Rodczenko. Nowa Era. Alexander Rodczenko, wychowany w Kazaniu syn teatralnego rekwizytora i praczki, był jednym z przywódców radzieckiej awangardy plastycznej z okresu tuż po Rewolucji Październikowej. Widział stalinizm i Wielką Wojnę Ojczyźnianą, zmarł naturalną śmiercią w 1956 roku.
*
Na wystawie zgromadzono ponad 150 obiektów, zwiezionych do Hamburga z całego świata. To są OBRAZY (intensywny, na pozór kubistyczny, półbajkowy autoportret, przedziwnie wymowne abstrakcje skomponowane z kilku linii i płaszczyzn, kolory pierwotne: czerwony, żółty, czarny); KARTONOWE MODELE budynków projektowanych dla  Nowej Ludowej Władzy wyraźnie spokrewnione z „Maszyną do ćwierkania” Kandinskiego; fruwające pod sufitem, niby-naiwne, drewniane KONSTRUKCJE niczym trójwymiarowa grafika komputerowa;  projekty SOCJALISTYCZNYCH REKLAM; zrobione z wycinków gazet, zdjęć kobiet i farby KOLAŻE; nabrzmiałe ekspresją FOTOGRAFIE (czerwonoarmista, moskiewska ulica − lata trzydzieste, dmiący w trąbkę pionier, twarz śpiącej Warwary obok wiosennego bukietu, części maszyn). Słyszałem w tle szmer rosyjskich słów.  
*
I jeszcze to powiększone do monstrualnych rozmiarów zdjęcie z 1922 roku. On – jak Jesienin – z fajką, wyprostowany i pewny siebie, w pracowni, w przypominającym mundur żołnierza stroju roboczym. Twarz niczym Witkacy, a może Majakowski, oczy, które patrzą do wewnątrz. 

środa, czerwca 14, 2017

Mokotów, czerwiec 2017 r., skwer im. Jolanty Brzeskiej

Targówek, czerwiec 2017 r., blokada eksmisji


Co to znaczy "Lewica"?

Na forum RAZEM Tomek P. zapytał, co według mnie znaczy "lewica", więc napisałem: 

 "Dla ludzi lewicy bardzo ważna jest sprawiedliwość, czyli zapobieganie dominacji i cierpieniu.

Lewica uważa, że ludzie są równi. Wynika z tego, iż – jeśli to możliwe – jedni nie powinni dominować nad innymi, decydując o ich losie. Mówiąc „dominacja”, mam na myśli np. usługi seksualne świadczone właścicielowi hurtowni dewocjonaliów i jego kolegom przez pracownicę tej hurtowni, bojącą się utraty pracy. Przeciwnie, wolni od dominacji ludzie powinni mieć równe szanse wykorzystania przyrodzonych możliwości.

Lewica uważa także, że z idei równości wynika, iż nikt nie powinien cierpieć, gdy inni są szczęśliwi, i że cierpieniu należy – jeśli to możliwe – zapobiegać. Mówiąc „cierpienie”, mam na myśli np. wrażenia bezdomnego, zamarzającego nocą w altanie na działkach. Lub psa, któremu wydłubują oczy rozbitą butelką.

Z niechęci do dominacji i cierpienia ludzie lewicy wywodzą potrzebę zmniejszania różnic dochodów powstających np. na rynkach. Nadmierne bogactwo jest przyczyną dominacji, a nędza jest przyczyną bólu i podporządkowania, Nierówny podział zasobów niszczy „równość szans”. Zaniepokojenie nierównością jest obecne w głównych religiach świata, a także w filozofii moralnej i politycznej (Jezus Chrystus? Olof Palme? Tadeusz Kowalik?). To dlatego wielu ludzi lewicy uważa, że pani Dominika Kulczyk powinna jednak zapłacić podatek spadkowy. 

A dlaczego dbać o sprawiedliwość, czyli zapobiegać dominacji i cierpieniu, należy jedynie „jeśli to możliwe”? Otóż dbałość o sprawiedliwość kłóci się z innymi akceptowanymi przez ludzi lewicy wartościami. Na przykład bywa sprzeczna z poglądem, że nie można ograniczać wolności, np. wolności dysponowania uczciwie zdobytym dochodem (wszak żeby mieć na zasiłki dla ubogich, trzeba podatkami zabierać pieniądze bogatym). Dalej, zdarza się, że dbałość o sprawiedliwość kłóci się z przekonaniem, iż ludzie odpowiadają za swe czyny („z socjału” nie może wygodnie żyć menel, który unika pracy). Wreszcie, dbałość o sprawiedliwość może szkodzić efektywności gospodarowania (zbyt wysokie podatki i zasiłki niszczą przedsiębiorczość i motywację do pracy).

Oto czym jest lewica". 

Śródmieście, czerwiec 2017 r., Manifa

Okazuje się, że nie tylko ja lubię Tuwima... Całujcie mnie wszyscy w dupę

wtorek, maja 30, 2017

Vera (Nabokow 2)

"Teatralne entree Wiery Słonim w życie Władimira Nabokowa odbyło się w Berlinie, późnym wiosennym wieczorem, na moście nad obsadzonym kasztanami kanałem. Nosiła czarną satynową maskę - by ukryć swą tożsamość albo ją potwierdzić, możliwe bowiem, że zauważyli się nawzajem na wcześniejszym balu, Wiera mogła też zainspirować się którymś z jego utworów. [Na pewno przynajmniej raz, jeśli nie częściej, zdarzyło się im przebywać w jednym pokoju. Emigrant Aleksandr Brajłow wspomniał szereg wieczorów literackich, na których obiecującego poetę otaczały młode kobiety, 'wiele z nich było dość otwarcie zainteresowanych Nabokowem. Była wśrod nich Wiera Słonim, którą potem Nabokow poślubił. (...)']. Nabokow mógł dostrzec niewiele poza parą dużych, roziskrzonych niebieskich oczu, 'delikatnymi ustami' (...), o których miał niebawem pisać, oraz grzywą puszystych, falujących włosów. Była szczupła, delikatnej budowy, miała przezroczystą skórę i zachowywała się po królewsku. (...) Są dowody, że to ona zaaranżowała spotkanie, Nabokow powiedział później siostrze, że tak było. (...) Wiera Nabokow, jeśli nie musiała, rzadko ujawniała szczegóły z prywatnego zycia. Lecz jeśli rzeczywiście to ona uganiała się za Nabokowem - jak mówiło się potem wśród emigrantów [Plotki głosiły, że Wiera napisała wcześniej do Władimira, prosząc o spotkanie, na którym pojawiła się w masce. Syn Nabokowów nie dowiedział się nigdy, jak poznali się jego rodzice. (...)] - tym bardziej można zrozumieć jej milczenie". 
*
A potem on płonącą czcionką: "Noc przepływała, atłasowe / Fale uniosły w ciszy martwej / Tej czarnej maski wilczy profil / I twoje usta delikatne".
*
"Tej czarnej maski wilczy profil"... "wilczy"... Zaiste: "Były to pod wieloma względami literackie zaloty", :). Polecam zwłaszcza upartym tropicielom piękna, które - zdarza się - kryje się w szczelinach między słowami: Stacy Schiff, Vera NabokovaPortret małżeństwa, przełożył Wojciech M. Próchniewicz, Twój Styl, Wydawnictwo Książkowe, Warszawa 2005.

Strangers in the night, two lonely people (Hopper 3)

NIGHTHAWKS (Jastrzębie nocą, 1942)

*
Nasycał obrazy pustką i brakiem nadziei. Malował obcość, samotność zespolonych wyłącznie interesem (np. ekonomicznym, seksualnym) anonimowych istot-trybów, zaludniających zmechanizowane kopce Wielkich Miast Białego Człowieka. W wywiadach mówił, że malował siebie. 

poniedziałek, maja 29, 2017

Kraków, 27-28 maja 2017 r.

sobota, maja 20, 2017

Z forum „Razem”: o marksizmie

Po pierwsze, uważam, że własność prywatna nadal jest bardzo skutecznym motorem rozwoju prywatnorynkowych gospodarek rozwiniętego świata. Dowodem jest ich tempo wzrostu gospodarczego. Po rewolucji przemysłowej w XVIII w. podniosło się ono od niemalże zera do około 0,5%, a potem przyśpieszyło w XIX w. do nieznanego w historii poziomu. Przez cały XX w. takie kraje jak USA, Niemcy, Francja, Japonia rosły w tempie rzędu 2% rocznie. W pierwszych latach XXI w. w zasadzie niewiele się zmieniło, mimo całego hałasu wokół słynnego credit crunch (oto np. dane OECD i Banku Światowego dla USA w latach 2000-2016, w %: 4,1; 3,3; 2,7; 1,8; -0,3; -2,8; 2,5; 1,6; 2,2; 1,7; 2,4; 2,6; 1,6). Dodam, że wbrew niektórym wykładniom marksizmu nie uważam, żeby ten - napędzany doskonaleniem technologii - rozwój był w jakimkolwiek sensie nieuchronny. W każdej chwili może on ulec zatrzymaniu, np. w wyniku wojny powszechnej.
Po drugie, nie przekonuje mnie opinia o wyzysku pracowników najemnych jako koniecznym skutku istnienia prywatnej własności środków produkcji. Takie marksowskie terminy jak „wartość” lub „wartość dodatkowa” za pomocą których opinia o wyzysku jest uzasadniana, uważam za pozbawione empirycznego znaczenia, co czyni je bezużytecznymi jako narzędzia analizy gospodarki. (Podobnie wady mają np. nazwy "krasnal" lub "utopiec", które również pozbawione są możliwych do zaobserwowania rzeczywistych odpowiedników). 
Po trzecie, myślę, że „społeczna własność środków produkcji” nie musi oznaczać zastąpienia własności prywatnej własnością wspólną. Sądzę, że na poziomie mikroekonomicznym własność prywatna przedsiębiorstw napędza gospodarkę, umożliwia ekspresję ludzkiej kreatywności i stanowi gwarancję autonomii jednostek m.in. w relacjach z państwem. Jednocześnie zaś demokratyczne państwo, kształtując instytucjonalne ramy gospodarowania, np. podatkami i zasiłkami sprawić może, że motor własności prywatnej działać bedzie w interesie wszystkich obywateli. Dodam jeszcze, że dominująca rola własności prywatnej nie wyklucza istnienia w gospodarce licznych spółdzielni i innych przedsiębiorstw będących własnością wspólną.
W ten sposób, myślę, społeczeństwo, poprzez swoje państwo, może władać gospodarką, przejmując także owoce jej działania. Oznacza to właśnie „uspołecznienie gospodarki”, choć w innym niż marksowski sensie. Dowodem długookresowej skuteczności tego procesu jest względnie niewielkie zróżnicowanie dochodów, majątku i szans na dobre życie obywateli w połączeniu z wysokim poziomem PKB per capita, Human Development Index, a także miar satysfakcji życiowej oferowanych przez economics of happiness.
Po czwarte, moim zdaniem w niektórych miejscach globu rozwój gospodarczy i społeczny doprowadził już do takiego „uspołecznienia środków produkcji”. Chodzi np. o „kraje nordyckie” (ufam, że prędzej czy później podobny scenariusz ziści się m.in. w Polsce). 

Izabela Brodacka Falzmann o Szkicach w "Gazecie Warszawskiej"

W Gazecie Warszawskiej” nr 31/2016 i w Internecie Izabela Brodacka Falzmann opublikowała ciekawą recenzję Szkiców o ekonomii w Polsce w latach 1949-1989 pt. SAMOCHODY LIDKI LANGE I POLSKA SZKOŁA EKONOMICZNA

piątek, maja 19, 2017

Z forum "Razem": o Oskarze Langem

K.S.: O ile się nie mylę, nawet czytany tu i przytaczany Oskar Lange, piewca gospodarki centralnie sterowanej i planowej (socjalistycznej), przyznawał, że gospodarka oparta na własności prywatnej i dążeniu do zysku jest znacznie bardziej efektywna.
M.I.: Wydaje mi się, że próbował pokazać iż tak nie jest (moim zdaniem średnio udanie), ale oczywiście chętnie poznam cytaty wpierające takie stwierdzenia.
Moim zdaniem - paradoksalnie - oboje macie rację. Lange przyznawał, że gospodarka oparta na własności prywatnej i dążeniu do zysku jest znacznie bardziej efektywna”. Na przykład, w lutym 1965 r. w znanym liście do Tadeusza Kowalika, swego byłego aspiranta z Instytutu Kształcenia Kadr Naukowych, podsumowując swoje doświadczenia z obcowania z nakazoworozdzielczą polską gospodarką, pisał:
„Polska jest zupełną prowincją … [w]arunki socjologiczne rodzą długotrwały marazm, rozwiązanie ‘wybuchowe’ nie ma widoków … Zmiany mogą przyjść od bodźców zewnętrznych, w wyniku pozostania w tyle zarówno za światem kapitalistycznym, jak i socjalistycznym”.
Przyznawał tym samym (to słowa Kowalika), „że nowy ustrój nie zabezpiecza przed długotrwałym marazmem. Że gwarantowana przez państwo wysoka stopa akumulacji i inwestycji (…) nie jest równoznaczna z wysoką dynamiką rozwoju gospodarczego, a tym bardziej kulturalnego. Że przemożną rolę odgrywać mogą, i to na dłuższą metę, ‘czynniki socjologiczne’. Są one zdolne do stworzenia takiej sytuacji, iż przełamanie marazmu (może, znaczy nie musi) przyjść z zewnątrz”.
Jednocześnie jednak ten uparty aparatczyk do końca śnił swe surrealne sny, ratując w ten sposób sens własnego, jak to za Don Patinkinem powtórzył Kowalik, „tragicznego” życiorysu. Ostatnią taką utopią Langego była opisana w pracy Maszyna licząca i rynek (1965) wizja „maszyny elektronowej”, która  zastąpi procesy rynkowe, nadając realnosocjalistycznej gospodarce efektywność i dynamikę i ratując ją w ten sposób przed wyrokiem historii. 
Pamiętam, że w mokotowskim mieszkaniu Kowalika na ścianie, obok portretu Kaleckiego,  wisiała wielka, czarnobiała fotografia powiększenie twarzy Oskara Langego. 

sobota, kwietnia 08, 2017

Nie tak dawno temu napisałem wierszyk...

"miron chętnie pisze o kotach, li. tak lubi koty, pewnie dlatego, :)   

copyright © bogusław czarny. 
miau
 dwa kocurki, jeden murek
a za murkiem znów - kocurek
tu ogonek, tam pazurek
puszek, mruczuś i czupurek

mechaniczny sunie piesek
co ma tułów zbity z desek
z przodu deska, z tyłu deska  
boję się takiego pieska 

jeszcze drga na murku kiszka
w trawie kostka sino błyska
mózg czupurka w skrzynce chlupie
mielą tryby mięso trupie 

Warszawa 2012"

Z forum "Razem": o socjalizmie i o socjaldemokracji

Istnieje podejrzenie, że w RAZEM „socjaliści” rywalizują z „socjaldemokratami”... 

Jak sądzę, najczęściej wieloznaczna nazwa "socjalizm" oznaczała/oznacza demokratyczny system społeczny, w którym decydującą rolę odgrywa wspólna, a nie prywatna, własność przedsiębiorstw [A]. Zdaniem socjalistów dominacja własności wspólnej w gospodarce ma zapewnić podporządkowanie gospodarowania potrzebom społeczeństwa, a także ma zapobiec nadmiernym różnicom dochodów, majątku, władzy i szans obywateli.

Moim zdaniem dotychczasowe próby zbudowania takiego systemu kończyły się zniszczeniem demokracji i (lub) gospodarczym niepowodzeniem, czego przykładem jest Peerel.
*
Socjaldemokraci (których podgatunków także jest bardzo wiele...) różnią się od tak rozumianych socjalistów przede wszystkim stosunkiem do własności prywatnej przedsiębiorstw. Socjaldemokraci uważają, że – póki co – przede wszystkim własność prywatna przedsiębiorstw, w połączeniu z rynkiem, stwarza odpowiednio silną motywacje do efektywnego gospodarowania, może zapobiegać marnotrawstwu, napędzać postęp technologiczny i – w ostatecznym rachunku – skutkować dobrobytem. Dominacja własności prywatnej przedsiębiorstw w gospodarce nie wyklucza istnienia bardzo wielu przedsiębiorstw będących własnością wspólną (np. spółdzielczych, komunalnych, państwowych).

Cel, w postaci zapobiegania nadmiernym różnicom dochodów, majątku, władzy i szans obywateli socjaldemokraci chcą osiągać, sterując gospodarką rynkową za pomocą przepisów prawa i innych instytucji w rodzaju Urzędów Ochrony Konkurencji, a także za pomocą bardziej elastycznych instrumentów ekonomicznych takich jak np. stopa procentowa, podatki i zasiłki. Zdaniem socjaldemokratów sterowanie owo, nie niszcząc motywacji do efektywnego gospodarowania, może zapewnić podporządkowanie gospodarki rynkowej potrzebom wszystkich obywateli.

Moim zdaniem próby socjaldemokratów zbudowania takiego społeczeństwa w niektórych krajach zakończyły się umiarkowanym sukcesem. Mam na myśli przede wszystkim kraje nordyckie (Danię, Finlandię, Islandię, Norwegię i Szwecję), ale także np. Niemcy. Nie oznacza to – oczywiście – że kraje te nie mają swoich problemów i że nie stoją w obliczu wyzwań, o których nie wiadomo, czy sobie z nimi poradzą (np. zagrożenia polityczne, zmiany klimatyczne, zagrożenie wyczerpaniem zasobów Ziemi).
*
Uważam się za socjaldemokratę.



[A] W przypadku własności wspólnej prawa do decydowania o przedsiębiorstwie i materialne skutki podejmowanych decyzji przypisane są do grup ludzi (np. grupa spółdzielców, mieszkańcy gminy, wszyscy obywatele kraju) bez jednoznacznego określenia kompetencji i obowiązków konkretnych osób. W efekcie często kto inny podejmuje decyzje gospodarcze, a kto inny odczuwa ich materialne skutki (zyski i straty). Natomiast w przypadku własności prywatnej te prawa i te skutki często przypisane są do pojedynczych osób i w efekcie ta sama osoba decyduje i ponosi materialne skutki swoich decyzji, co może skutkować silną motywacją do efektywnego gospodarowania.

sobota, kwietnia 01, 2017

Z forum "Razem": o Kołakowskim

Na forum RAZEM B. napisał o Głównych nurtach marksizmu Leszka Kołakowskiego: Dlatego, zanim czytelnik uzna za swoją opinię, że „praca Kołakowskiego – zrazu pomyślana jako podręcznik – stała się przepastnym (i w dużym stopniu bezwartościowym…) zbiorem kalumnii i inwektyw”, powinien sam przeczytać „Główne nurty marksizmu” i wyrobić sobie własne zdanie na ten temat.

To były okolice 1982 r., kiedy w akademiku przy al. Niepodległości R. sfotografował trzy tomy Leszka Kołakowskiego Głównych nurtów marksizmu (po 4 strony na jednej fotografii formatu A4), a potem pożyczył mi je, a ja je przestudiowałem. Dla mnie Kołakowski i Główne nurty marksizmu były i są ważne.

Po pierwsze, bardzo ważne były słowa Kołakowskiego, oceniającego własny wkład w budowę Peerelu: „nie uważam tej swojej aktywności za powód do chluby”. Nim bowiem Kołakowski został Kołakowskim, był komunistycznym hunwejbinem, m.in. przyczynił się do zawieszenia w pracy dydaktycznej Władysława Tatarkiewicza. Do kariery, poza własną inteligencją i pracowitością, katapultowała go „aspirantura” w Adama Schaffa „szkole janczarów”, czyli w słynnym Instytucie Kształcenia Kadr Naukowych w Warszawie.

Po drugie, w Głównych nurtach z właściwą sobie precyzją i jasnością Kołakowski streścił argumenty tych, którzy przed nim dokonali dzieła  destrukcji ortodoksyjnego marksizmu. Kluczowa była dla mnie wzięta przez Kołakowskiego, jak sądzę, od Eugena Boehm-Bawerka i Karla Poppera, myśl o nieempiryczności marksowskiego terminu „wartość” i „wartość dodatkowa”; wynikało z niej - mniej więcej - że marksowska koncepcja wyzysku proletariatu ma podobny status poznawczy jak opowieści o smokach, które czytywałem  w dzieciństwie.
Ważne były także przytaczane przez Kołakowskiego przykłady Karola Marksa i marksistów pomysłów, którym zaprzeczyła historia (np. marksistowska filozofia historii z prognozą nieuchronności nastania socjalizmu i komunizmu oraz koncepcja bezwzględnego ubożenia klasy robotniczej).

Po trzecie, Główne nurty marksizmu uznałem wtedy za coś w rodzaju bardzo przydatnej, a chwilami wstrząsającej, encyklopedii marksizmu i historii marksizmu. Dopiero dziś zdaję sobie sprawę, że ta encyklopedia i ta historia ma swoje braki, np. mam wrażenie, że Kołakowski nie potraktował dostatecznie poważnie zainicjowanych przez Ladislausa von Bortkiewicza sporów wokół tzw. problemu transformacji.

Sądzę, że Kołakowski był wspaniałym nauczycielem filozofii, lecz że sam żadnej nowej filozofii nie stworzył. Pamiętam szczupłą sylwetkę Kołakowskiego u schyłku życia, małpią, inteligentną twarz, długi, czarny płaszcz i słynną szklaną laskę. Ze smutkiem patrzyłem na jego losy w tych latach. Pamiętam ironię, z jaką Stanisław Lem skwitował Leszka Kołakowskiego nawrócenie się na chrześcijaństwo. 

czwartek, marca 30, 2017

Podstawy ekonomii (6) ("'The Mecca of the economist lies in economic biology" (Alfred Marshall)) [to jest stary wpis z 23.06.10]

Wielu zdaje się sądzić, że im mniej państwa w gospodarce, tym lepiej. Logicznym ukoronowaniem tego poglądu jest wizja gospodarki, w której państwo nie spełnia żadnych funkcji (mam wrażenie, że niektórzy tak właśnie pojmują tzw. gospodarkę wolnorynkową). Taki sposób myślenia jest absurdalny. Wszak to państwo tworzy prawo, które chroni własność prywatną, a także wymusza przestrzeganie tego prawa. Bez tego silniejszy mógłby sprzedać towar słabszemu, a potem bezkarnie odebrać, co sprzedał. W takiej sytuacji niewielu chciałoby handlować, więc gospodarka rynkowa nie mogłaby w ogóle istnieć.
*
W swoim sławnym podręczniku podstaw ekonomii[1] N. Gregory Mankiw i Mark P. Taylor opisują gospodarkę mieszaną, siłą rzeczy krytykując naiwny ideał gospodarki wolnorynkowej. Posługują się przy tym przykładem ludzkiego organizmu, którego zdrowie wymaga niekiedy interwencji lekarza, korygującej działanie samoczynnych biologicznych automatyzmów, takich jak ruchy robaczkowe jelit w naszym ciele. Interwencja ta może przyjmować miliony form, np. przecięcia wrzodu, nastawienia złamanej ręki, podłączenia pompy insulinowej, trepanacji czaszki, zakazu picia alkoholu itd. itp.
*
Otóż w przypadku równie skomplikowanego jak nasze ciało organizmu, jakim jest rynkowa gospodarka, która składa się z milionów współdziałających gospodarstw domowych, przedsiębiorstw, instytucji państwowych, fundacji i stowarzyszeń, jest podobnie. W imię efektywności i sprawiedliwości państwo koryguje działanie automatu "niewidzialnej ręki rynku". Interwencja ta przyjmuje miliony form, np. zakazu nadmiernej emisji do atmosfery SO2 przez firmę "National Chemicals", podziału przedsiębiorstwa ATT przez Urząd Ochrony Konkurencji, dotowania badań naukowych na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Zachodniego Wybrzeża, obniżenia zasiłku dla bezrobotnych do 450 złotych miesięcznie, podniesienia stopy repo przez bank centralny w celu zahamowania emisji pieniądza w bankach komercyjnych, itd. itp.
*
Zgodnie z powszechnie akceptowaną opinią nie jest racjonalne utrzymywać, że ludzki organizm sam poradzi sobie z cukrzycą lub zapaleniem płuc i lekarze nie powinni mu w tym przeszkadzać. A jednak, w przypadku gospodarki wielu (zwłaszcza w Polsce!) domaga się, by państwo nie przeszkadzało w pracy automatowi rynku, a także - w razie kryzysu - w ewentualnym przywróceniu przez ten automat właściwego stanu rzeczy. Niekonsekwencja jest jawna, a wniosek - oczywisty. Zdaniem autorów podręczników elementarnej ekonomii (wbrew najbardziej radykalnym zwolennikom "gospodarki wolnorynkowej", "wolności gospodarczej", itp.) nie to jest problemem, czy państwo ma w ogóle interweniować w gospodarce. Rzecz w tym, na jaką skalę i w jakich konkretnie formach interwencja ta powinna się odbywać.
------------
[1] N. Gregory Mankiw, Mark P. Taylor: Mikroekonomia i Makroekonomia, PWE, Warszawa 2010.

wtorek, marca 28, 2017

Zrzuty

Lao Che: "Halo, halo, tutaj Londyn, tutaj Londyn
Ona czarna, a on blondyn, a on blondyn...". 

Oskarżyli – ironią, ogłuszyli szmerem radia, serce rozszarpali kiczem, groteską. 

poniedziałek, marca 27, 2017

Stanisław Lem (1921-2006)

27 marca 20006 r. w Krakowie zmarł Stanisław Lem.

"Idź od rynku ku Wawelowi i dalej, gdzie Wisła, na Salwator, w bardzo krakowskim zgiełku malutkich sklepików, kiosków, restaurcji długą ulicą Kościuszki, aż skończy się linia tramwaju. Teraz w prawo, w górę, siedemset metrów szosą-aleją, wśród starych, ciemnych willi. Jak powiesz, że do Mistrza, kwiaciarka nie przyjmie pieniędzy. Znicz. Weź znicz.
*
W nowszej części cmentarza, przy dzwonie, wryty w grunt leży prostopadłościan z jasnego piaskowca. Rozstąpią się wszyscy: dr Sciss, Wiener, Trurl, Harey, von Neumann, Tichy, Witkacy, Carnap, kosmonauci o azjatyckich rysach, Pirx, Russel, Anny. Na płycie są monety, kamyki, żydowskim zwyczajem kładzione dla pamięci, napis: "Feci, quod potui, faciant meliora potentes" (pol. Zrobiłem, co mogłem; kto umie, niech zrobi lepiej). Z dołu gorączkowy szum szosy; obwódki przedwiosennych chmur nadal pałają bladym ogniem; stryj Leszek odwrócił się już na łóżku. Nic więcej". 



piątek, marca 10, 2017

Ksiyndza z kazalnicy zrucić

sobota, marca 04, 2017

Okazuje się, że nie tylko ja lubię Tuwima...

W Internecie ruch - jutro Manifa. Okazuje się, że nie tylko ja lubię Tuwima...
Całujcie mnie wszyscy w dupę
*
Autorkom gratuluję tekstu i wykonania. Słyszę także tę muzykę.

Razem ze Święcickim

W ramach poznawania mojej partii byłem wczoraj na "spotkaniu dyskusyjnym" z panem Marcinem Święcickim. Pierwsza część była o umowach CETA i TTIP, a druga o Warszawie. To było potrzebne i ciekawe spotkanie, chwała Organizatorom. A oto kilka bardziej szczegółowych wrażeń. 

Moim zdaniem na takich spotkaniach o CETA i TTIP trzeba mówić albo w konwencji edukacyjnego abecadła (o tym, co to jest CETA i TTIP itp.), albo w konwencji dyskusji eksperckiej (z szacunkami przybliżonego rozkładu korzyści i strat dla różnych sektorów polskiej gospodarki po wejściu w życie tych porozumień). Było inaczej: mam wrażenie, że usłyszałem ogólniki i niemożliwe do szybkiego zweryfikowania sprzeczne opinie o drugorzędnych szczegółach.

Część spotkania poświęcona Warszawie była, moim zdaniem, jeszcze ciekawsza, bo bardziej konkretna.

Ogólnie, nie podobała mi się panująca na sali ”kumplowska” atmosfera, a także łatwość, z jaką obecni łykali grepsy Święcickiego w rodzaju „to był najlepszy okres w najnowszej historii Polski” (to o sposobie dokonania zmiany ustroju gospodarczego w Polsce po 1989 r. i o skutkach) albo: „pomyliliśmy się, można to było rozwiązać lepiej” (to o kosztach społecznych „transformacji”, a także o warszawskiej reprywatyzacji). Patrząc na to, miałem wrażenie, że oto pyton wpadł z wizytą do puchatych króliczków, żeby je troszkę pogilgotać po brzuszkach, a one ufnie tulą się do gościa w nadziei na marchewkę.

Problem w tym, że np. setki tysięcy ofiar „pomyłek” odpowiedzialnego za „uzdrowienie” polskich pegeerów Janusza Lewandowskiego, politycznego kumpla pana Święcickiego, zostały bez środków do życia w popegeerowskich wsiach, a na losach ich dzieci socjologowie uczą dziś, na czym polega „dziedziczenie biedy”. Pan Lewandowski zaś od lat zarabia w euro w Parlamencie Europejskim i – jak sądzę – jest przeciwnikiem wprowadzenia w Polsce podatku spadkowego.

Ogólnie, Święcicki ominął fundamentalną kwestię odpowiedzialności, np. odpowiedzialności za warszawską reprywatyzację. Mam na myśli odpowiedzialność moralną, polityczną i sądową. Słuchając naszego Gościa myślałem, że ani on ani cała jego partia nie wyciągnęli żadnych wniosków z tego, co stało się w Polsce, a ich jedynym problemem jest, jak by tu z powrotem dorwać się do żłobu, tak niesprawiedliwie zawłaszczonego przez niedobry PiS.

I jeszcze jedno. Mam wrażenie, że Razem brzydzi się Peerelem i ma ogromne kłopoty z wyciągnięciem ręki w kierunku milionów ludzi Peerelu i z wypowiedzeniem, np. w formie stanowiska Rady Krajowej, kilku słów o oczywistych osiągnięciach Polski Ludowej (jak to w innej dyskusji ujął A[...] G[...]: „Reforma rolna, industrializacja kraju, rewolucja oświatowa, powszechna i bezpłatna oświata i służba zdrowia, likwidacja bezrobocia i bezdomności, masowe darmowe budownictwo mieszkaniowe, rozdział Kościoła i państwa, darmowa aborcja na żądanie itp. - kto dał to Polakom?”). Nie ma natomiast Razem tych kłopotów z honorowaniem swoimi zaproszeniami byłych Sekretarzy KC PZPR przeistoczonych w peowskich aparatczyków. Jest w tym jakaś schizofrenia. Tyle dobrego, że naszym następnym gościem będzie, zdaje się, Joanna Senyszyn.

Zamiast podsumowania: poproszę więcej takich spotkań, :)!

piątek, marca 03, 2017

czwartek, marca 02, 2017

Jolanta Brzeska (1947-2011)

środa, marca 01, 2017

Bronię "Kiepskich"!

Najpierw było tak: 

Kiedy powiedziałem znajomym (znajomym z tak zwanym wyższym wykształceniem), że kocham „Kiepskich”, obruszyli się, że to obciach i prymityw.

Ja zaś uważam, że we współczesnej Polsce twórcy „Świata według Kiepskich” robią to samo, co kiedyś Olga Lipińska robiła w swoich „kabarecikach”. Tyle, że robią to jeszcze lepiej. Żeniąc kulturę wysoką z kulturą niską, skutecznie docierają do umysłów i serc milionów Polaków. Owszem, są nierówni i trzeba obejrzeć parę odcinków, nim zaskoczy.

Moim zdaniem dla idei lewicy, dla równości, racjonalizmu, feminizmu i – ogólnie – dla modernizacji Polski „Kiepscy” robią więcej niż cała rozproszona polska „lewica polityczna”. Moim zdaniem trzeba oglądać „Kiepskich”, żeby nie utracić kontaktu z prawdziwą Polską, dla inspiracji i żeby się od nich uczyć. Moim zdaniem za to lustro wystawione Polakom należy się „Kiepskim” dziesięć Orłów Białych.

A potem broniłem "Kiepskich"... 

Główną bohaterką serialu jest Halinka, która jest „Matką Polką”. Jako jedyna w rodzinie pracuje, jest pielęgniarką, i utrzymuje całą sforę, w tym dorosłego Syna Tumana Waldka, a także męża Ferdynanda, który od dziesięcioleci uchyla się od podjęcia pracy, wmawiając Halince, że „w Polsce nie ma pracy dla ludzi z jego wykształceniem”. Ferdek jest półanalfabetą. Czymże jest stworzenie takiej postaci jak Halinka, takiej sytuacji, i świecenie nią w oczy Polkom i Polakom od 1999 r., jeśli nie wsparciem dla idei feministycznych? 

Dodam, że drugą (i ostatnią) dostarczycielką kasy w tej rodzinie jest inna kobieta, czyli Babka, która dostaje bliżej niesprecyzowaną „rentę”, regularnie kradzioną jej przez Ferdynanda.
*
Co się zaś tyczy „lewicowości” serialu… Biorąc pod lupę groteskowo zdeformowane postaci księży i biskupów, autorzy serialu brutalnie wyszydzają polski kościół katolicki, jego irracjonalizm, tandetę umysłową i estetyczną, zacofanie, obłudę, pazerność. "Kiepscy" co chwila obnażają lokalne przeplecenia władzy świeckiej i duchowieństwa (zob. np. odcinek pt. Paradoks).

Dalej, serial niemal w każdym odcinku ośmiesza patologię lokalnej polskiej polityki (służy temu postać Prezesa Kozłowskiego, eksperta od klientelizmu. Kozłowski jest oszustem, erotomanem i alkoholikiem. Mógłby być działaczem lokalnego PO, PiS-u, Nowoczesnej, PSL, SLD, wszystko jedno. Wiele scen stanowi gotowe analizy mechanizmów, dzięki którym Kozłowski kontroluje lokalną społeczność (zob. np. odcinek pt. Grzyb szatan). 

Dalej, serial ujawnia materialne ubóstwo wielu Polaków, którego symbolem jest instytucja „fajansu”, czyli osiedlowy śmietnik. Dla bohaterów „Kiepskich” penetracja „fajansu” bywa ostatnią linią obrony przed nędzą i głodem. Warto zauważyć, że jedną z najważniejszych i najbardziej sympatycznych postaci serialu jest bezdomny i wiecznie pijany Badura, filozof i komentator zdarzeń. Ogólnie, polecam odcinek pt. Ludzie bezdomni z przejmującym podsumowaniem „osiągnięć” postsolidarnościowej Polski. 

Dalej, ważną postacią Dziennikarki, a także na wiele innych sposobów, serial ośmiesza i piętnuje polskie „wolne media”, pokazując ich burdelową estetykę i odpustowość, zakłamanie, bezwzględność i służalczość wobec świata biznesu, polityki i kościoła. Znowu, takich scen jest w serialu bez liku (polecam odcinek pt. Czułe słówka).

Wreszcie, „Kiepscy” rozbrajają polskie uprzedzenia, te podszyte rasizmem (np. odcinek pt. Mieszkanie na sprzedaż) i te podszyte homofobią (sympatyczne postacie homoseksualistów, np. odcinek pt. Kochaj albo tańcz).
*
Przy tym wszystkim Kiepscy są pełni ciepła i życzliwości (życzliwości, nie pogardy!) wobec ludzi i ich słabości, a także pełni wspaniałego humoru. Osobnym tematem są językowe dzieła sztuki twórców „Kiepskich”.

Nie namawiam do oglądania „Kiepskich”. De gustibus non est disputandum. Ale w niedzielę, w Płocku, zbierając przed Mazovią te podpisy, zagadywałem do ludzi grepsami z „Kiepskich”, a oni śmiali się do mnie i chętnie stawali w deszczu. „Jak nie, jak tak?”

PS. 1. A tu są dające do myślenia biadania prawicowych fanów serialu nad jego „lewactwem”: http://forum.kiepscy.org.pl/lewicowa-propaganda-w-nowych-odcinkach-kiepskich-vt5431.htm3
PS. 2. Jeśli zaś ktoś nie wierzy, że Kiepscy są z Lipińskiej, niech sobie obejrzy np. Białe tango w sylwestrowym odcinku pt. Wielki bal.