Tytuły naukowe, muzykę, prąd, kwiaty z grobu...
Ze studenckiego forum esgieha; pisze "audrey":
"Ja właście przechodzę, że tak powiem, lekki kryzys, związany bezpośrednio z sesją i ściąganiem właśnie. Ściągać nie potrafię, nie chcę i pewnie nigdy się do tego nie przekonam. Od kilku tygodni siedzę nad książkami i kuję - rzeczy które prawdopodobnie nigdy mi się nie przydadzą, które mnie nie interesują, które napisane są w okropny, usypiający sposób. Może i jestem leniwa - jak coś mnie nie interesuje a wręcz odrzuca, to uczę się byleby zdać. Później idę sobie na egzamin, po - przyjmijmy - trzech godzinach snu. Siadam, dostaję pytania, piszę. Obok mnie siedzi chłopak, który 100% odpowiedzi przepisuje z zeszytu rozłożonego na kolanach. Ja dostaję trzy, on pięć. Czy jestem naiwna, skoro na kolejny egzamin idę znowu bez ściąg?"
I dalej:
"Mnie przeraża również zachowanie wykładowców. Bo że nikt ze studentów nie donosi na ściągających to jestem w stanie zrozumieć (skończyłoby się to chyba publicznym linczem, :), ale wykładowcy? Jeśli nie czują się oszukiwani, to mogliby się chociaż zsolidaryzować ze studentami którzy piszą 'o własnych siłach'. A ja odnoszę wrażenie, że próbują, ale nie z tymi, co trzeba..."
*
Och, "audrey"! Toż to tylko wierzchołek góry lodowej... Starzy kradną szmal z budżetu i tytuły naukowe, młodzi - muzykę i programy komputerowe. Mamusie kradną książeczki do nabożeństwa, tatusiowie - prąd, dzieci - misia i kwiaty z grobu... Jedni usprawiedliwiają, że mało umiemy (pewnie ukradliśmy świadectwa szkolne, :)?), więc kiepsko zarabiamy i na niewiele nas stać, a "żołądki" - wiadomo - mamy "jednakowe". Inni tłumaczą, że Anglicy, Niemcy, Amerykanie, Francuzi się na nas uwzięli i przezywają nas "polscy złodzieje". Zmiany w mentalności społeczeństw wymagają wielu długich dziesięcioleci...
"Ja właście przechodzę, że tak powiem, lekki kryzys, związany bezpośrednio z sesją i ściąganiem właśnie. Ściągać nie potrafię, nie chcę i pewnie nigdy się do tego nie przekonam. Od kilku tygodni siedzę nad książkami i kuję - rzeczy które prawdopodobnie nigdy mi się nie przydadzą, które mnie nie interesują, które napisane są w okropny, usypiający sposób. Może i jestem leniwa - jak coś mnie nie interesuje a wręcz odrzuca, to uczę się byleby zdać. Później idę sobie na egzamin, po - przyjmijmy - trzech godzinach snu. Siadam, dostaję pytania, piszę. Obok mnie siedzi chłopak, który 100% odpowiedzi przepisuje z zeszytu rozłożonego na kolanach. Ja dostaję trzy, on pięć. Czy jestem naiwna, skoro na kolejny egzamin idę znowu bez ściąg?"
I dalej:
"Mnie przeraża również zachowanie wykładowców. Bo że nikt ze studentów nie donosi na ściągających to jestem w stanie zrozumieć (skończyłoby się to chyba publicznym linczem, :), ale wykładowcy? Jeśli nie czują się oszukiwani, to mogliby się chociaż zsolidaryzować ze studentami którzy piszą 'o własnych siłach'. A ja odnoszę wrażenie, że próbują, ale nie z tymi, co trzeba..."
*
Och, "audrey"! Toż to tylko wierzchołek góry lodowej... Starzy kradną szmal z budżetu i tytuły naukowe, młodzi - muzykę i programy komputerowe. Mamusie kradną książeczki do nabożeństwa, tatusiowie - prąd, dzieci - misia i kwiaty z grobu... Jedni usprawiedliwiają, że mało umiemy (pewnie ukradliśmy świadectwa szkolne, :)?), więc kiepsko zarabiamy i na niewiele nas stać, a "żołądki" - wiadomo - mamy "jednakowe". Inni tłumaczą, że Anglicy, Niemcy, Amerykanie, Francuzi się na nas uwzięli i przezywają nas "polscy złodzieje". Zmiany w mentalności społeczeństw wymagają wielu długich dziesięcioleci...
2 Comments:
o kurde...
"GW" z 7 maja br.: "Mieszkaniec Kostomłotów ukradł budę dla psa w jednej z miejscowości pod Środą Śląską. Umieścił w niej swojego czworonoga. Ale gdy do akcji wkroczyła policja, psa wykwaterowano z nielegalnie zajmowanego pomieszczenia, a jego panu grozi nawet pięć lat więzienia."
Prześlij komentarz
<< Home