sobota, marca 04, 2017

Razem ze Święcickim

W ramach poznawania mojej partii byłem wczoraj na "spotkaniu dyskusyjnym" z panem Marcinem Święcickim. Pierwsza część była o umowach CETA i TTIP, a druga o Warszawie. To było potrzebne i ciekawe spotkanie, chwała Organizatorom. A oto kilka bardziej szczegółowych wrażeń. 

Moim zdaniem na takich spotkaniach o CETA i TTIP trzeba mówić albo w konwencji edukacyjnego abecadła (o tym, co to jest CETA i TTIP itp.), albo w konwencji dyskusji eksperckiej (z szacunkami przybliżonego rozkładu korzyści i strat dla różnych sektorów polskiej gospodarki po wejściu w życie tych porozumień). Było inaczej: mam wrażenie, że usłyszałem ogólniki i niemożliwe do szybkiego zweryfikowania sprzeczne opinie o drugorzędnych szczegółach.

Część spotkania poświęcona Warszawie była, moim zdaniem, jeszcze ciekawsza, bo bardziej konkretna.

Ogólnie, nie podobała mi się panująca na sali ”kumplowska” atmosfera, a także łatwość, z jaką obecni łykali grepsy Święcickiego w rodzaju „to był najlepszy okres w najnowszej historii Polski” (to o sposobie dokonania zmiany ustroju gospodarczego w Polsce po 1989 r. i o skutkach) albo: „pomyliliśmy się, można to było rozwiązać lepiej” (to o kosztach społecznych „transformacji”, a także o warszawskiej reprywatyzacji). Patrząc na to, miałem wrażenie, że oto pyton wpadł z wizytą do puchatych króliczków, żeby je troszkę pogilgotać po brzuszkach, a one ufnie tulą się do gościa w nadziei na marchewkę.

Problem w tym, że np. setki tysięcy ofiar „pomyłek” odpowiedzialnego za „uzdrowienie” polskich pegeerów Janusza Lewandowskiego, politycznego kumpla pana Święcickiego, zostały bez środków do życia w popegeerowskich wsiach, a na losach ich dzieci socjologowie uczą dziś, na czym polega „dziedziczenie biedy”. Pan Lewandowski zaś od lat zarabia w euro w Parlamencie Europejskim i – jak sądzę – jest przeciwnikiem wprowadzenia w Polsce podatku spadkowego.

Ogólnie, Święcicki ominął fundamentalną kwestię odpowiedzialności, np. odpowiedzialności za warszawską reprywatyzację. Mam na myśli odpowiedzialność moralną, polityczną i sądową. Słuchając naszego Gościa myślałem, że ani on ani cała jego partia nie wyciągnęli żadnych wniosków z tego, co stało się w Polsce, a ich jedynym problemem jest, jak by tu z powrotem dorwać się do żłobu, tak niesprawiedliwie zawłaszczonego przez niedobry PiS.

I jeszcze jedno. Mam wrażenie, że Razem brzydzi się Peerelem i ma ogromne kłopoty z wyciągnięciem ręki w kierunku milionów ludzi Peerelu i z wypowiedzeniem, np. w formie stanowiska Rady Krajowej, kilku słów o oczywistych osiągnięciach Polski Ludowej (jak to w innej dyskusji ujął A[...] G[...]: „Reforma rolna, industrializacja kraju, rewolucja oświatowa, powszechna i bezpłatna oświata i służba zdrowia, likwidacja bezrobocia i bezdomności, masowe darmowe budownictwo mieszkaniowe, rozdział Kościoła i państwa, darmowa aborcja na żądanie itp. - kto dał to Polakom?”). Nie ma natomiast Razem tych kłopotów z honorowaniem swoimi zaproszeniami byłych Sekretarzy KC PZPR przeistoczonych w peowskich aparatczyków. Jest w tym jakaś schizofrenia. Tyle dobrego, że naszym następnym gościem będzie, zdaje się, Joanna Senyszyn.

Zamiast podsumowania: poproszę więcej takich spotkań, :)!