Razem ze Święcickim
W ramach poznawania mojej partii byłem wczoraj na
"spotkaniu dyskusyjnym" z panem Marcinem Święcickim. Pierwsza część
była o umowach CETA i TTIP, a druga o Warszawie. To było potrzebne i ciekawe
spotkanie, chwała Organizatorom. A oto kilka bardziej szczegółowych
wrażeń.
Moim zdaniem na takich spotkaniach o CETA i TTIP trzeba
mówić albo w konwencji edukacyjnego abecadła (o tym, co to jest CETA i TTIP
itp.), albo w konwencji dyskusji eksperckiej (z szacunkami przybliżonego
rozkładu korzyści i strat dla różnych sektorów polskiej gospodarki po wejściu w
życie tych porozumień). Było inaczej: mam wrażenie, że usłyszałem ogólniki i
niemożliwe do szybkiego zweryfikowania sprzeczne opinie o drugorzędnych
szczegółach.
Część spotkania poświęcona Warszawie była, moim zdaniem,
jeszcze ciekawsza, bo bardziej konkretna.
Ogólnie, nie podobała mi się panująca na sali
”kumplowska” atmosfera, a także łatwość, z jaką obecni łykali grepsy
Święcickiego w rodzaju „to był najlepszy okres w najnowszej historii Polski”
(to o sposobie dokonania zmiany ustroju gospodarczego w Polsce po 1989 r. i o
skutkach) albo: „pomyliliśmy się, można to było rozwiązać lepiej” (to o
kosztach społecznych „transformacji”, a także o warszawskiej reprywatyzacji).
Patrząc na to, miałem wrażenie, że oto pyton wpadł z wizytą do puchatych
króliczków, żeby je troszkę pogilgotać po brzuszkach, a one ufnie tulą się do
gościa w nadziei na marchewkę.
Problem w tym, że np. setki tysięcy ofiar „pomyłek”
odpowiedzialnego za „uzdrowienie” polskich pegeerów Janusza Lewandowskiego,
politycznego kumpla pana Święcickiego, zostały bez środków do życia w
popegeerowskich wsiach, a na losach ich dzieci socjologowie uczą dziś, na czym
polega „dziedziczenie biedy”. Pan Lewandowski zaś od lat zarabia w euro w
Parlamencie Europejskim i – jak sądzę – jest przeciwnikiem wprowadzenia w
Polsce podatku spadkowego.
Ogólnie, Święcicki ominął fundamentalną kwestię
odpowiedzialności, np. odpowiedzialności za warszawską reprywatyzację. Mam na
myśli odpowiedzialność moralną, polityczną i sądową. Słuchając naszego Gościa
myślałem, że ani on ani cała jego partia nie wyciągnęli żadnych wniosków z
tego, co stało się w Polsce, a ich jedynym problemem jest, jak by tu z powrotem
dorwać się do żłobu, tak niesprawiedliwie zawłaszczonego przez niedobry PiS.
I jeszcze jedno. Mam wrażenie, że Razem brzydzi się
Peerelem i ma ogromne kłopoty z wyciągnięciem ręki w kierunku milionów ludzi
Peerelu i z wypowiedzeniem, np. w formie stanowiska Rady Krajowej, kilku słów o
oczywistych osiągnięciach Polski Ludowej (jak to w innej dyskusji ujął A[...]
G[...]: „Reforma rolna, industrializacja kraju, rewolucja oświatowa, powszechna
i bezpłatna oświata i służba zdrowia, likwidacja bezrobocia i bezdomności,
masowe darmowe budownictwo mieszkaniowe, rozdział Kościoła i państwa, darmowa
aborcja na żądanie itp. - kto dał to Polakom?”). Nie ma natomiast Razem tych
kłopotów z honorowaniem swoimi zaproszeniami byłych Sekretarzy KC PZPR
przeistoczonych w peowskich aparatczyków. Jest w tym jakaś schizofrenia. Tyle
dobrego, że naszym następnym gościem będzie, zdaje się, Joanna Senyszyn.
Zamiast podsumowania: poproszę więcej takich
spotkań, :)!
0 Comments:
Prześlij komentarz
<< Home