sobota, kwietnia 01, 2017

Z forum "Razem": o Kołakowskim

Na forum RAZEM B. napisał o Głównych nurtach marksizmu Leszka Kołakowskiego: Dlatego, zanim czytelnik uzna za swoją opinię, że „praca Kołakowskiego – zrazu pomyślana jako podręcznik – stała się przepastnym (i w dużym stopniu bezwartościowym…) zbiorem kalumnii i inwektyw”, powinien sam przeczytać „Główne nurty marksizmu” i wyrobić sobie własne zdanie na ten temat.

To były okolice 1982 r., kiedy w akademiku przy al. Niepodległości R. sfotografował trzy tomy Leszka Kołakowskiego Głównych nurtów marksizmu (po 4 strony na jednej fotografii formatu A4), a potem pożyczył mi je, a ja je przestudiowałem. Dla mnie Kołakowski i Główne nurty marksizmu były i są ważne.

Po pierwsze, bardzo ważne były słowa Kołakowskiego, oceniającego własny wkład w budowę Peerelu: „nie uważam tej swojej aktywności za powód do chluby”. Nim bowiem Kołakowski został Kołakowskim, był komunistycznym hunwejbinem, m.in. przyczynił się do zawieszenia w pracy dydaktycznej Władysława Tatarkiewicza. Do kariery, poza własną inteligencją i pracowitością, katapultowała go „aspirantura” w Adama Schaffa „szkole janczarów”, czyli w słynnym Instytucie Kształcenia Kadr Naukowych w Warszawie.

Po drugie, w Głównych nurtach z właściwą sobie precyzją i jasnością Kołakowski streścił argumenty tych, którzy przed nim dokonali dzieła  destrukcji ortodoksyjnego marksizmu. Kluczowa była dla mnie wzięta przez Kołakowskiego, jak sądzę, od Eugena Boehm-Bawerka i Karla Poppera, myśl o nieempiryczności marksowskiego terminu „wartość” i „wartość dodatkowa”; wynikało z niej - mniej więcej - że marksowska koncepcja wyzysku proletariatu ma podobny status poznawczy jak opowieści o smokach, które czytywałem  w dzieciństwie.
Ważne były także przytaczane przez Kołakowskiego przykłady Karola Marksa i marksistów pomysłów, którym zaprzeczyła historia (np. marksistowska filozofia historii z prognozą nieuchronności nastania socjalizmu i komunizmu oraz koncepcja bezwzględnego ubożenia klasy robotniczej).

Po trzecie, Główne nurty marksizmu uznałem wtedy za coś w rodzaju bardzo przydatnej, a chwilami wstrząsającej, encyklopedii marksizmu i historii marksizmu. Dopiero dziś zdaję sobie sprawę, że ta encyklopedia i ta historia ma swoje braki, np. mam wrażenie, że Kołakowski nie potraktował dostatecznie poważnie zainicjowanych przez Ladislausa von Bortkiewicza sporów wokół tzw. problemu transformacji.

Sądzę, że Kołakowski był wspaniałym nauczycielem filozofii, lecz że sam żadnej nowej filozofii nie stworzył. Pamiętam szczupłą sylwetkę Kołakowskiego u schyłku życia, małpią, inteligentną twarz, długi, czarny płaszcz i słynną szklaną laskę. Ze smutkiem patrzyłem na jego losy w tych latach. Pamiętam ironię, z jaką Stanisław Lem skwitował Leszka Kołakowskiego nawrócenie się na chrześcijaństwo.