poniedziałek, lipca 26, 2010

2005/2006 [post z 29.06.06]

Mówią, że rok temu przyjmowano ich w oparciu o konkurs świadectw, a nie - jak od lat - w oparciu o wyniki egzaminów wstępnych. Patrzylem z ciekawością... A teraz oddaję protokoły z makro 1 i - oceny są wyraźnie gorsze. do tego dochodzą ulotne wrażenia z zajęć. Byli w tym roku jakby inni: mniej błyskotliwi, słabiej motywowani... W tłumie rzadziej trafiały się wrażliwe twarze, częściej za to widywałem kibolski tupet. [Także O. mówi, że są gorsi; i Z. też tak mówi, i R., :)...]. Może część z tych, którzy czytują raczej prousta niż sapkowskiego, nie boją się jacobianów i nie bełkoczą, mówiąc, jest teraz w London School of Economics? Przecież wystarczy, że z grupy zniknie 1-2 TAKIE osoby, żeby krajobraz sposępniał... Na ich miejscu sam bym przecież tak zrobił (gdyby młodość wiedziała, gdyby starość mogła, :)).

7 Comments:

Blogger tandaradei said...

Bardzo boli mnie ten wpis. Być może powinien zapoznać się Pan z książką Dale Carnegie'go How to Win Friends and Influence People. Podobno bardzo pomogła Warrenowi Buffetowi.

Jestem jedną z osób o której tak niefrasobliwie się Pan wypowiada. Niestety, nie poszedłem na LSE (gdyby młodość wiedziała...). Na wspomnianym egzaminie z makro I dostałem najwyższą notę. I osobiste gratulacje od Pana.

Jest Pan dla mnie swego rodzaju idolem. Jedną z dwóch tego typu osób na "esgiepisie". Gdy odkryłem ten blog i ten (i jemu podobne) wpis, ten kryształowy obraz został roztrzaskany i sporo czasu zajęło mi posklejanie go.

Prana opinia pewnie jest zgodna z prawdą. Czy jest sprawiedliwa? Na pewno nie jest potrzebna, tu, na publicznym forum. Rolą nauczyciela jest kształtować uczniów najlepiej jak potrafi, nie znęcać się psychicznie i użalać nad jakością materiału, jaki by on nie był.

Pozdrawiam

11:53 AM  
Blogger zesgiepisu said...

piszę już odpowiedź dla Pana, Panie tandaradei. też pozdrawiam, :).

11:51 PM  
Blogger zesgiepisu said...

a dlaczego niby moja opinia „nie jest potrzebna, tu, na publicznym forum”? pisze Pan: „rolą nauczyciela jest kształtować uczniów najlepiej jak potrafi, nie znęcać się psychicznie i użalać nad jakością materiału, jaki by on nie był.” odpowiadam: po pierwsze: otóż ja chyba jestem raczej od uczenia ekonomii, a nie od „kształtowania”. studenci na esgiepisie są już po prostu dorośli, :). po drugie: a co się tyczy tego „kształtowania", które ma Pan na myśli.... sądzi Pan, że można „kstałtowac”, ukrywając prawdę? ja myślę inaczej: trafna diagnoza jest warunkiem skutecznej terapii. po prostu.
*
może m. in. dzięki tej mojej prawdzie, która tak Pana, Panie tandaradei, dotknęła, ktoś jednak zrozumie, co jest grane, wyjedzie do jakiejś LSE, a potem wróci, żeby spłacić, co jest do spłacenia? może zda sobie sprawę z tego, jak mało wie, rozumie, potrafi, i zapragnie to zmienić? sądzę, że aby tak się stało, kandydaci do takich podróży muszą najpierw ocknąć się ze swego letargu i samozadowolenia. no to staram się ich obudzić. nie znęcam się, nie użalam się, nie szukam przyjaciół, nie szukam wpływu. wystawiam zwierciadło, aby się w nim przejrzeli, i aby zimny dreszcz przeszedł im po plecach. uważam, że niewiele jest pożytku z głaskania płowych główek... ukłony i uśmiech dla Pana, :).

10:34 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Mistrzu !
Opis esgiehowego socjogramu boleśnie trafny, niestety. Tym bardziej przydają się Pańskie regularne kubły zimnej wody na nasze czoła niezbyt wysokie myślące bardzo mało ;).
Jak wyglądała nasza alma mater, gdy Pan studiował ?
Z wyrazami szacunku,
Student

10:58 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Dla mnie nauczyciele akademiccy pelnia funkcje irygatorow gleby. Z tym, ze zalezy, na jaki grunt ziarno padnie,:) Ale na pewno nie powinni ukrywac prawdy- ktorej poszukiwanie jest celem nauki. Bo ziarna powinny wiedziec, po co tu sa. Koniec i kropka. Prawda nie powinna byc pomalowana kredkami- bo to nie przedszkole. Jeden z wykladowcow zapytal- "czy to jest jeszcze uczelnia?"- z takim kapitalem ludzkim pewnie niedlugo przestanie nia byc, bo "Robi duzo ten, kto robi, co moze" -gdyby kazdy duzo od siebie wymagal, nie byloby problemu. Raczej zamiast zajac sie wplywaniem na innych ludzi, powinnismy sie zajac wplywaniem na samych siebie. A pomysl na tajenie prawdy o calej populacji, to tak jakby podciac skrzydla statystyce- szkoda tylko, ze te statystyki dotyczace nowo-maturalnych sa tak porazajace. Moze czas na przemyslenia, drogie kolezanki i koledzy?, :) Every job is a self portrait of those who did it, nieprawdaz?, :)

12:32 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Mam nadzieję, że po dzisiejszej "dużej kartkówce" zmieni Pan zdanie. Szczerze w to wierzę. Szkoda, że nie znalazłem tego bloga wcześniej. Kubeł pewnie by podziałał bardziej motywująco. No ale cóż, jeszcze jest wtorek. Do wtorku zadziała...

Co do diagnozy naszej wiedzy i naszych umiejętności. Czemu tu się dziwić... w szkołach średnich nikt nas nie uczy kreatywnego myślenia, prowadzenia dyskusji, wystąpień publicznych.. Raczej wkuwania na pamięć.

Oby powrót matematyki na obowiązkową maturę coś zmienił.. Nauczył logicznego myślenia i sprawił że:
G↑->AD↑->AD>Yp->P↑->Ms↓->R↑->(C i I)↓->AD↓->AD=Yp, było zrozumiało po pierwszej, nie po piątej lekturze.

Pozdrawiam

11:39 AM  
Anonymous Anonimowy said...

W London School może jest bezpieczniej, wszak " na Warszawiaka nie ma cwaniaka",:)
http://www.youtube.com/watch?v=Pd0ScofLTGw

1:04 PM  

Prześlij komentarz

<< Home