czwartek, marca 08, 2012

Ekonomia getta (3)

Czytam.
*
“Pod wieczór chmary dzieci, wychudzone, uszargane – otaczały wachy. Przygotowane na razy policjantów, pchały się ‘natrętnie’, ‘nachalnie’ i ‘bezczelnie’. Czasem, zmęczone oczekiwaniem, urządzały zbiorowy atak – rzucały się chmarą, przerywały konwój i przechodziły. Doskakiwały, odskakiwały – zmęczone, zachrypłe. Oganiały się przed złośliwością aryjskich rówieśników, przytrzymując troskliwie – jak ciężkie grona ziemi obiecanej – poły pełne użebranych ziemniaków i chleba. Bywało, że przed wejściem musiały wyrzucić owoc całodziennego trudu na stos pod murem i wejść bez niczego pod razami pałek (...). To byli przeważnie jedyni żywiciele rodzin.

Ludzie pozbawieni wyobraźni wspierali żydowskie dzieci: ‘Zawsze to dziecko’ – mówiono; zapominano, że z małego żydziaka wyrośnie dorosły parch”.

Ludwik Hering, Ślady, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2011, s. 37-42.