czwartek, sierpnia 22, 2013

Kilonia, Brus, Świaniewicz, Arystoteles (III)

Myślę też o złożoności spraw społecznych i o upływie czasu. Włodzimierz Brus był promotorem pracy doktorskiej Edwarda Łukawera (1920−2007), Edward Łukawer recenzował mój doktorat dla Polskiego Wydawnictwa Naukowego, ja piszę oto o Brusie (i o Świaniewiczu) i zastanawiam się, kto ponosi odpowiedzialność za sfałszowanie moich ekonomicznych studiów w esgiepisie w końcówce lat 70. XX wieku. Brus? No bo przecież nie Świaniewicz? A Rektorzy esgiepisu – portrety wiszą w Auli Spadochronowej – za dobrą kasę swoimi nazwiskami firmujący całe to przedsięwzięcie (np. Oskar Lange, podobno bardzo bierny rektor esgiepisu w latach 50., który też ma swój artykuł w The New Palgrave Dictionary of Economics)? Może to ci rektorzy? Hm. A może nikt nie ponosi odpowiedzialności, poza mną, bo to ja w końcu, nie Brus ani Lange, byłem za głupi, żeby wyczuć, że chłopaki się poprzebierały za profesorów, a z Akademii zrobiły teatr i swoje żerowisko? Mniejsza, chyba ma rację Arystoteles, kiedy pisze, że nie należy uczyć etyki młodych ludzi (np. takich jak studenci esgiepisu), bo młodzi ludzie nie mają życiowego doświadczenia, więc są zbyt głupi, żeby zrozumieć etykę. 

2 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Wie Pan co! Arystotelesie, pomyliłeś się...

Witam, od końca zacznę:

młodzi ludzie mają takie same doświadczenia na polu etyki, choćby na Pańskich zajęciach, Pańscy studenci esgiepisu, jakie mają ludzie dorośli. Może ich waga wpływu społecznego jest mniejsza, ale waga moralna adekwatnie do wieku jest spora. Bo to my, czyli Ci studenci dzisiaj mamy dylematy etyczne w stylu ściągać czy nie ściągać = oszukać czy nie oszukać, tłumaczyć się czy nie. Dzisiejsza decyzja zawsze ułatwi lub utrudni każdą kolejną już na stanowisku korporacyjnym czy (nie)daj Boże rządowym. A z pośród tych pożal się archaicznych przedmiotów na uczelni wyższej to właśnie etyka w biznesie okazała się jednym z ciekawszych, interdyscyplinarnych przedmiotów, które samym studentom pokazały jacy są sami ( etyczni lub nie ) a jacy są ich koledzy, a także jacy są wykładowcy.

Ma Pan racje, że postaci Brusa i Świaniewicza nie są znane studentom. Ale skoro już Pan profesor wspomniał, to zawsze można to naprawić.

Przenosząc Pana rozważania do naszych czasów: kto odpowiada za Nasze ekonomiczne studia w SGH, za ich jakość, więc i za jakość Nas, naszej wiedzy i wkrótce świadczonych usług.

Czy coś się zmieniło? Czy dziesiąt lat temu też profesorowie nie zastanawiali się nad podejściem studentów, a studenci nie byli zupełnie gdzie indziej myślami?

A najgorsze jest to przeświadczenie, że moje spojrzenie na Pana tekst może zupełnie odbiegać od oczekiwań z nim związanych. No nic..

Pozdrawiam

7:11 PM  
Blogger zesgiepisu said...

Dziękuję za interesujący komentarz, :).

4:22 PM  

Prześlij komentarz

<< Home