sobota, maja 20, 2017

Z forum „Razem”: o marksizmie

Po pierwsze, uważam, że własność prywatna nadal jest bardzo skutecznym motorem rozwoju prywatnorynkowych gospodarek rozwiniętego świata. Dowodem jest ich tempo wzrostu gospodarczego. Po rewolucji przemysłowej w XVIII w. podniosło się ono od niemalże zera do około 0,5%, a potem przyśpieszyło w XIX w. do nieznanego w historii poziomu. Przez cały XX w. takie kraje jak USA, Niemcy, Francja, Japonia rosły w tempie rzędu 2% rocznie. W pierwszych latach XXI w. w zasadzie niewiele się zmieniło, mimo całego hałasu wokół słynnego credit crunch (oto np. dane OECD i Banku Światowego dla USA w latach 2000-2016, w %: 4,1; 3,3; 2,7; 1,8; -0,3; -2,8; 2,5; 1,6; 2,2; 1,7; 2,4; 2,6; 1,6). Dodam, że wbrew niektórym wykładniom marksizmu nie uważam, żeby ten - napędzany doskonaleniem technologii - rozwój był w jakimkolwiek sensie nieuchronny. W każdej chwili może on ulec zatrzymaniu, np. w wyniku wojny powszechnej.
Po drugie, nie przekonuje mnie opinia o wyzysku pracowników najemnych jako koniecznym skutku istnienia prywatnej własności środków produkcji. Takie marksowskie terminy jak „wartość” lub „wartość dodatkowa” za pomocą których opinia o wyzysku jest uzasadniana, uważam za pozbawione empirycznego znaczenia, co czyni je bezużytecznymi jako narzędzia analizy gospodarki. (Podobnie wady mają np. nazwy "krasnal" lub "utopiec", które również pozbawione są możliwych do zaobserwowania rzeczywistych odpowiedników). 
Po trzecie, myślę, że „społeczna własność środków produkcji” nie musi oznaczać zastąpienia własności prywatnej własnością wspólną. Sądzę, że na poziomie mikroekonomicznym własność prywatna przedsiębiorstw napędza gospodarkę, umożliwia ekspresję ludzkiej kreatywności i stanowi gwarancję autonomii jednostek m.in. w relacjach z państwem. Jednocześnie zaś demokratyczne państwo, kształtując instytucjonalne ramy gospodarowania, np. podatkami i zasiłkami sprawić może, że motor własności prywatnej działać bedzie w interesie wszystkich obywateli. Dodam jeszcze, że dominująca rola własności prywatnej nie wyklucza istnienia w gospodarce licznych spółdzielni i innych przedsiębiorstw będących własnością wspólną.
W ten sposób, myślę, społeczeństwo, poprzez swoje państwo, może władać gospodarką, przejmując także owoce jej działania. Oznacza to właśnie „uspołecznienie gospodarki”, choć w innym niż marksowski sensie. Dowodem długookresowej skuteczności tego procesu jest względnie niewielkie zróżnicowanie dochodów, majątku i szans na dobre życie obywateli w połączeniu z wysokim poziomem PKB per capita, Human Development Index, a także miar satysfakcji życiowej oferowanych przez economics of happiness.
Po czwarte, moim zdaniem w niektórych miejscach globu rozwój gospodarczy i społeczny doprowadził już do takiego „uspołecznienia środków produkcji”. Chodzi np. o „kraje nordyckie” (ufam, że prędzej czy później podobny scenariusz ziści się m.in. w Polsce).