piątek, listopada 09, 2007

Kolumb, który zbiegł ze szlachtuzu

Zachwalali, więc przeczytałem ten "Dziennik podroży" (Biblioteka "Więzi", Warszawa 2006) uważnie, fragmenty po kilka razy... Doceniam oryginalność, obrazowość, świeżość języka (zwłaszcza to!), najprostszą, lecz wysoką, jak w niektórych wierszach Osieckiej, lirykę, zwięzłość formy. W dodatku to jest nasz absolwent z końcówki lat trzydziestych, wprost nie do wiary, gdzie to się uchowało, :), więc będę go teraz studiował, tego Prastachurę, "Coco de oro", "Szkice piórkiem" i co tam jeszcze...
*
Końcówka lat czterdziestych, opis ulicznej scenki paryskiej, której bohaterem jest drapieżny samochód-chrząszcz: "Czerwone światło. Obok mnie dygnął niklowym przodem oślepiający "Buick", zamarł w bezruchu i tylko rusza wąsem anteny radiowej. W nim, wśród szkła, sukna, chromu i politury siedzi śliczna kobieta, noga założona na nogę, suknia podsunęła się poza kolano. Patrząc na nią myślę o bladoliliowych orchideach w "LaChaume", ułożonych w bombonierkach, wybitych jedwabiem. Uśmiecham się do niej. Dumnie odwraca głowę. Czy dlatego, że moje spodnie osiągnęły na kolanach gęstość gazy opatrunkowej" (...) Mrugnęło zielone światło,"Buick" chrząknął dyskretnie i skoczył cicho w przód."
*
Andrzej Bobkowski, student esgiehu, rocznik 1913...

2 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

W odniesieniu do Bobkowskiego pyta Pan "Jak to się na SGHu uchowało?". Podpowiedzią może służyć poświęcona Bobkowskiemu wystawa w Podchorążówce w Łazienkach (byłem, mogę polecić). Wystawa czynna do 31.12.08, wstęp wolny. Pozdrawiam

niedawny student Pana Doktora

10:09 PM  
Blogger zesgiepisu said...

tak, wiem, wybieram się... dziękuję.

5:09 PM  

Prześlij komentarz

<< Home