niedziela, maja 06, 2012

Polskie uniwersytety (2)

Alarm dla Uniwersytetu Gdańskiego! Sensacyjne wystąpienie prof. Ewy Nawrockiej
Fragmenty, za:  „Gazeta Świętojańska”, Opublikowano: 28.04.2012 r.

Wszyscy jesteśmy przestępcami
 „(...)Bezmyślna i nieodpowiedzialna reforma szkolnictwa podstawowego i średniego doprowadziła do kompletnej zapaści edukacyjnej. Jej autorzy i orędownicy już gryzą ziemię, a nauczyciele zmagają się z przeszkodami nie do przekroczenia, a my dostajemy studentów niedouczonych, niemyślących, intelektualnie leniwych i biernych, a do tego aroganckich, niezainteresowanych studiami poza zdobyciem „papieru”. Ale czy mamy prawo na nich narzekać? Bez sprzeciwu pogodziliśmy się z likwidacją egzaminów wstępnych i regułami nowej, ogłupiającej, testowej matury.
A właściwie co oferuje Uniwersytet swoim studentom ? Coraz to nowe kierunki, bo punkty za to są. Kierunki, na których wciskamy im iluzoryczną, nikomu do niczego niepotrzebną, pozorną wiedzę, której oni i tak nie przyswajają, bo już wiedzą i już widzą, że to im się do niczego nie przyda. Uprawiamy wzajemne obrzydliwe, oszukańcze praktyki. My ratujemy swoje etaty, kombinując skąd by tu jeszcze znaleźć godziny, które nam rektor i ministerstwo każą ograniczać. Studenci nie uczą się i nie umieją się uczyć, nie czytają literatury, nie myślą, nie są w stanie zbudować dłuższej, spójnej merytorycznej wypowiedzi ustnej, piszą z błędami stylistycznymi i ortograficznymi. Trudno się nawet temu dziwić. Język polski jest dyskryminowany jako język naukowy. (...)
A studenci ? Czy żądają, by od nich czegoś wymagano ? By uczciwie rozliczano z tych wymagań? Czy skarżą się na „olewanie” zajęć przez prowadzących,  na niepunktualnych i nieprzygotowanych do zajęć wykładowców, nudne ćwiczenia i wykłady? (…) Mało kto odważa się oblać studenta, bo rozpadnie się grupa, bo zabraknie godzin, bo zagrożone będą nasze etaty. Czy studenci oburzają się na praktyki łapówkarskie? Czy potępiają ściąganie i kupowanie prac licencjackich i magisterskich? Notorycznie zrzynają z internetu. Czy razi ich wulgarne słownictwo, rynsztokowy język kolegów i, niestety, koleżanek, rozbrzmiewający w tych murach? Powszechnie daje znać o sobie syndrom kacetu – jedni są ofiarami, drudzy katami, jedni i drudzy są sobie potrzebni. (…)
Wszyscy mają poczucie, ba - pewność, że jest źle, bardzo źle: z polonistyką, humanistyką, nauką, uniwersytetami, kondycją duchową społeczeństwa. I że będzie jeszcze gorzej. Wszystko toczy się po równi pochyłej, nawet najostrzejsze słowa nie są w stanie tego wyrazić. I co z tego wynika ? Nic, wielkie, piramidalne, obezwładniające NIC. (…)
Spójrzmy prawdzie w oczy: w obecnej formie i w obecnej kondycji nie jesteśmy społeczeństwu do niczego potrzebni - sfrustrowani, wypaleni, bezwolni, zastraszeni, narzekający, niezdolni do solidarności – na pewno nie jesteśmy potrzebni. Wyobraźmy sobie, że sfrustrowany rzeźnik nie jest w stanie rozebrać tuszy wołu, a wypalony rolnik zaorze pół pola i nie posieje, a depresyjny dróżnik nie przestawi zwrotnicy.
Z wiosną idą chmury, z chmury piorun uderza – niech uderza! Zbliża się maj, pamiętajmy o paryskim maju 1968. Ogłaszam alarm dla uniwersyteckiej społeczności. Niech trwa!”

Profesor UG, dr hab. Ewa Nawrocka, Kierowniczka Katedry Teorii Literatury i Krytyki Artystycznej, fragmenty wystąpienia na konferencji Wściekłość i oburzenie. Obrazy rewolty w kulturze współczesnej na UG, 18 kwietnia 2012. Całość na filmie: tutaj.  

4 Comments:

Anonymous FI(L)IP said...

Właśnie owo NIC jest w tym wszystkim najgorsze. Ktoś, gdzieś, coś powie, czasem nawet krzyknie, ale brzmi to wszystko jak mruczenie pod nosem, bo większości ten dramat NIC a NIC nie obchodzi.
Ciekawe, jaki jest sposób, by się obudzić z tego letargu? No i, czy jest chęć by już nie spać?

2:53 PM  
Blogger zesgiepisu said...

może po prostu bismarck miał rację i polacy nie zasługują na własne państwo?

3:35 PM  
Anonymous FI(L)IP said...

Patrząc na pęd wilu z nich do "europejskiego raju", trudno się z kanclerzem nie zgodzić.
Z drugiej strony, są profesorowie, którzy widzą dramat polskiej nauki, doktorzy, którzy na ten temat piszą, a nawet magistrzy, którzy rzecz komentują. A może to nie są Polacy? ;)

2:15 PM  
Blogger zesgiepisu said...

to dobrze, że niektórzy (podobno, :))"widzą", "piszą", "komentują". tyle, że oni są pewnie jacyś "zakonspirowani" i to "głęboko zakonspirowni"... może "piszą" do szuflady i "komentują" w domu, przy stole, po kolacji? bo ja np. tego ich "pisania" i "komentowania" jakoś prawie nie zauważyłem, przynajmniej na esgiepisie...

11:55 PM  

Prześlij komentarz

<< Home