W Polskim Towarzystwie Ekonomicznym wręczali mi dziś nagrody i chcieli, żebym
coś powiedział. To jest pełny tekst tego przemówienia.
*
Zwłaszcza pierwsza z nagród, ta za najlepszą pracę naukową w Polsce dla mojej
pracy habilitacyjnej, była miłym zaskoczeniem. Wszak w gruncie rzeczy to
właśnie o tej pracy Sekcja Nauk Ekonomicznych Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów pisała:
'Sposób, w jaki autor rozprawy prowadzi dyskusję naukową, nie odpowiada
(...) kryteriom, według których taka dyskusja powinna być prowadzona, by w jej
wyniku można było formułować przekonywujące wnioski, powiększające zasoby
wiedzy naukowej'. I dalej: 'W prowadzonej w rozprawie dyskusji zwraca
uwagę kategoryczność formułowanych przez Autora sądów, bardziej emocjonalny niż
racjonalny stosunek do omawianego w rozprawie problemu i prezentowanie wysokiej
samooceny, w miejsce skromności naukowej'. I dalej: 'Egocentryczny styl
Autora, wyróżniający się częstym używaniem słów uważam, wiem, jestem przekonany dobrze charakteryzuje, zdanie z treści rozprawy (str. 143): Jestem zdania, że
argumenty, które podałem, broniąc moich najważniejszych tez, są na tyle
przekonujące, że nie sposób ich odeprzeć’. Cóż, Profesorze, w latach 50.
XX wieku podobne słowa pisane przez podobnych ludzi i w podobnych okolicznościach
bywały w Polsce wyrokiem. Po 1990 roku są one - na szczęście - już tylko
groteską.
Należę do pokoleń
ekonomistów, którzy płacą rachunki za rozpędzenie katedr ekonomii w Polsce
jesienią 1949 roku, do pokoleń wielokrotnie oszukanych przez przebierańców
podszywających się pod naukowców.
Najpierw oszukano mnie,
jak setki tysięcy innych młodych ludzi, fałszując moje studia ekonomiczne w
Polsce. Nikt nigdy nie został za to fałszerstwo ukarany, a dobrze opłacani
oszuści, eksperci od racjonalności gospodarowania w rozwiniętym społeczeństwie
socjalistycznym, zostali wkrótce ekspertami od prywatyzacji i gospodarki
rynkowej. Skutek jest m. in. taki, że jestem ekonomistą-samoukiem.
Potem oszukano mnie,
kiedy – już w innej Polsce – redaktorzy najstarszego czasopisma naukowego
polskich ekonomistów próbowali cenzurować moje artykuły, uniemożliwiając mi w
ten sposób ich ogłaszanie. Mam nadzieję, że cenzorzy polskiej ekonomii usłyszą
lub przeczytają te moje słowa. Skutek jest m. in. taki, że postanowiłem
zaprzestać publikowania w 'Ekonomiście'.
Wreszcie ofiarą
oszustwa-zemsty (takie jest moje zdanie o tym 'incydencie'), padłem, kiedy podjąłem próbę
habilitacji. Dziękuję Profesorom Tadeuszowi Kowalikowi i Jerzemu Hausnerowi za
słowa, które wtedy padały. One sprawiły, że – mimo wszystko - dało się jakoś
uwierzyć w Prawdę, jako wartość dla naukowca, także dla polskiego
naukowca-ekonomisty. Finał tych moich przygód jest m. in. taki, że mówię do
Państwa jako doktor habilitowany, a w głowie mam projekt nowej książki o nauce
w państwie totalitarnym, w której porównuję historię ekonomii w PRL-u i
historię nauki w Niemczech po 1933 roku.
*
Należę do pokoleń
ekonomistów, którzy płacą rachunki za rozpędzenie katedr ekonomii w Polsce
jesienią 1949 roku, do pokoleń Polaków wielokrotnie oszukanych przez
przebierańców podszywających się pod naukowców. Tym większym zaskoczeniem były
dla mnie Państwa wyróżnienia. Jeszcze raz dziękuję darczyńcom za obie
nagrody".
Bogusław Czarny
PS.
Zob. także post pt. Nudne stare papierzyska opublikowany poniżej.