sobota, listopada 10, 2007

Ten straszliwy polski fiskalizm, :).

OECD wydało przed chwilą obszerną analizę wielkości obciążen podatkowych w krajach członkowskich. Dzięki temu, kto ciekaw może sobie zerknąc tu oto: Revenue Statistics 1965-2006 - 2007 Edition (OECD Publishing). A chyba warto, bo te dwa wykresy czarno na białym pokazują, że - wbrew wbijanym Polakom od lat do głowy opiniom - podatki w Polsce są po prostu WZGLĘDNIE NISKIE. A skoro tak, to ich dalsze obniżanie nie jest najważniejsze. Ani flat tax ani podobne, dziwnym trafem ignorowane przez rozwinięte gospodarczo kraje, wynalazki nie spowodują tutaj żadnego cudu. Więc co jest ważne? Jak zwykle: edukacja, skutecznie wypierająca ciemnotę; mądre budowanie systemu instytucji wspierających gospodarczy wzrost i cywilizacyjny rozwój (np. porządkowanie prawa, w tym - podatkowego), codzienna żmudna praca. Ogólnie, niestety raczej nie to, za co nas cenią na świecie (zob. polnische Wirtschaft, polish jokes itd.).

piątek, listopada 09, 2007

Kolumb, który zbiegł ze szlachtuzu

Zachwalali, więc przeczytałem ten "Dziennik podroży" (Biblioteka "Więzi", Warszawa 2006) uważnie, fragmenty po kilka razy... Doceniam oryginalność, obrazowość, świeżość języka (zwłaszcza to!), najprostszą, lecz wysoką, jak w niektórych wierszach Osieckiej, lirykę, zwięzłość formy. W dodatku to jest nasz absolwent z końcówki lat trzydziestych, wprost nie do wiary, gdzie to się uchowało, :), więc będę go teraz studiował, tego Prastachurę, "Coco de oro", "Szkice piórkiem" i co tam jeszcze...
*
Końcówka lat czterdziestych, opis ulicznej scenki paryskiej, której bohaterem jest drapieżny samochód-chrząszcz: "Czerwone światło. Obok mnie dygnął niklowym przodem oślepiający "Buick", zamarł w bezruchu i tylko rusza wąsem anteny radiowej. W nim, wśród szkła, sukna, chromu i politury siedzi śliczna kobieta, noga założona na nogę, suknia podsunęła się poza kolano. Patrząc na nią myślę o bladoliliowych orchideach w "LaChaume", ułożonych w bombonierkach, wybitych jedwabiem. Uśmiecham się do niej. Dumnie odwraca głowę. Czy dlatego, że moje spodnie osiągnęły na kolanach gęstość gazy opatrunkowej" (...) Mrugnęło zielone światło,"Buick" chrząknął dyskretnie i skoczył cicho w przód."
*
Andrzej Bobkowski, student esgiehu, rocznik 1913...