Ekonomia getta (1)
Podobno Arystoteles był zdania, że nie da się uczyć młodzieży etyki, bo młodym ludziom brakuje doświadczenia życiowego, które jest niezbędne, żeby docenić ten przedmiot. Czytam Heringa.
*
“Getto żyło Warszawą – Warszawa żyła gettem. Każdy wiedział o tym, każdy z tego korzystał, prócz tych czystych, co korzystając, nie chcieli o tym wiedzieć. Warszawa żyła gettem jeszcze długo po jego śmierci – aż do własnego końca. Getto było sercem Warszawy. W ciągłym pulsowaniu przyjmowało i wydzielało poprzez wachy, mety, dziury – jak przez aorty, arterie tętnic i stukrotne rozgałęzienie żył, aż do naczyń włosowatych ożywiających najtajniejsze tkanki miasta. Przez przekupione wachy przy głównych wjazdach szedł szmugiel autami, wozami, wózkami i karawanami. Szedł szmugiel przez stałe “mety”: tajne przejścia aryjskich terenów przyległych do getta; szedł przez dziury w murze – wybijane i zamurowywane kilkanaście razy w ciągu jednej nocy; szmugiel przez kanały i rynsztoki pod murem; wreszcie szedł szmugiel przez zjeżony szkłem mur, którego każdy dowolny punkt na przestrzeni kilkudziesięciu kilometrów strzeżonego obwodu – pewnej chwili – za pieniądze, za ryzyko życia mógł być przekroczony.
Getto chłonęło wagony zboża, tony tłuszczu, mięsa i cukru; przez otwór w jednej cegle wlewano wygiętymi lejami mleko; przez dziurę po wyjęciu kilkudziesięciu cegieł wciskano żywą, klęczącą krowę albo krowę poćwiartowaną, rzezaną na miejscu rytualnie. Podawano najdroższe owoce, pomarańcze i winogrona – ryby i drób – i rybki drobne jak śmiecie, i ochłapy mięsa bez nazwy, smalec koński, który nigdy nie krzepnie i można go sprzedać za gęsi. Surowiec dla wielkich zakładów przemysłowych szedł przez wachy – wielcy przemysłowcy potrafili łatwo porozumieć się z dzierżawcą i zarządcą Niemcem. Dla chałupników podawano przez dziury porwane kosze trzcinowe na wyrób “ryżowych” szczotek, kity krowich ogonów na wyrób pędzli, których włos zdziera się po trzech użyciach, i wory drewnianych szpilek dla szewców, którzy przez dnie i noce wypukiwali złudzenie przetrwania”.
Ludwik Hering, Ślady, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2011, s. 37-42.
*
“Getto żyło Warszawą – Warszawa żyła gettem. Każdy wiedział o tym, każdy z tego korzystał, prócz tych czystych, co korzystając, nie chcieli o tym wiedzieć. Warszawa żyła gettem jeszcze długo po jego śmierci – aż do własnego końca. Getto było sercem Warszawy. W ciągłym pulsowaniu przyjmowało i wydzielało poprzez wachy, mety, dziury – jak przez aorty, arterie tętnic i stukrotne rozgałęzienie żył, aż do naczyń włosowatych ożywiających najtajniejsze tkanki miasta. Przez przekupione wachy przy głównych wjazdach szedł szmugiel autami, wozami, wózkami i karawanami. Szedł szmugiel przez stałe “mety”: tajne przejścia aryjskich terenów przyległych do getta; szedł przez dziury w murze – wybijane i zamurowywane kilkanaście razy w ciągu jednej nocy; szmugiel przez kanały i rynsztoki pod murem; wreszcie szedł szmugiel przez zjeżony szkłem mur, którego każdy dowolny punkt na przestrzeni kilkudziesięciu kilometrów strzeżonego obwodu – pewnej chwili – za pieniądze, za ryzyko życia mógł być przekroczony.
Getto chłonęło wagony zboża, tony tłuszczu, mięsa i cukru; przez otwór w jednej cegle wlewano wygiętymi lejami mleko; przez dziurę po wyjęciu kilkudziesięciu cegieł wciskano żywą, klęczącą krowę albo krowę poćwiartowaną, rzezaną na miejscu rytualnie. Podawano najdroższe owoce, pomarańcze i winogrona – ryby i drób – i rybki drobne jak śmiecie, i ochłapy mięsa bez nazwy, smalec koński, który nigdy nie krzepnie i można go sprzedać za gęsi. Surowiec dla wielkich zakładów przemysłowych szedł przez wachy – wielcy przemysłowcy potrafili łatwo porozumieć się z dzierżawcą i zarządcą Niemcem. Dla chałupników podawano przez dziury porwane kosze trzcinowe na wyrób “ryżowych” szczotek, kity krowich ogonów na wyrób pędzli, których włos zdziera się po trzech użyciach, i wory drewnianych szpilek dla szewców, którzy przez dnie i noce wypukiwali złudzenie przetrwania”.
Ludwik Hering, Ślady, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2011, s. 37-42.