Vera (Nabokow 2)
"Teatralne entree Wiery Słonim w życie
Władimira Nabokowa odbyło się w Berlinie, późnym wiosennym wieczorem, na moście
nad obsadzonym kasztanami kanałem. Nosiła czarną satynową maskę - by ukryć swą
tożsamość albo ją potwierdzić, możliwe bowiem, że zauważyli się nawzajem na
wcześniejszym balu, Wiera mogła też zainspirować się którymś z jego utworów. [Na
pewno przynajmniej raz, jeśli nie częściej, zdarzyło się im przebywać w jednym
pokoju. Emigrant Aleksandr Brajłow wspomniał szereg wieczorów literackich, na
których obiecującego poetę otaczały młode kobiety, 'wiele z nich było dość
otwarcie zainteresowanych Nabokowem. Była wśrod nich Wiera Słonim, którą potem
Nabokow poślubił. (...)']. Nabokow mógł dostrzec niewiele poza parą dużych,
roziskrzonych niebieskich oczu, 'delikatnymi ustami' (...), o których miał
niebawem pisać, oraz grzywą puszystych, falujących włosów. Była szczupła,
delikatnej budowy, miała przezroczystą skórę i zachowywała się po królewsku.
(...) Są dowody, że to ona zaaranżowała spotkanie, Nabokow powiedział później
siostrze, że tak było. (...) Wiera Nabokow, jeśli nie musiała, rzadko ujawniała
szczegóły z prywatnego zycia. Lecz jeśli rzeczywiście to ona uganiała się za
Nabokowem - jak mówiło się potem wśród emigrantów [Plotki głosiły, że Wiera
napisała wcześniej do Władimira, prosząc o spotkanie, na którym pojawiła się w
masce. Syn Nabokowów nie dowiedział się nigdy, jak poznali się jego rodzice.
(...)] - tym bardziej można zrozumieć jej milczenie".
*
A potem on płonącą czcionką:
"Noc przepływała, atłasowe / Fale uniosły w ciszy martwej / Tej czarnej
maski wilczy profil / I twoje usta delikatne".
*
"Tej czarnej maski
wilczy profil"... "wilczy"... Zaiste: "Były to pod wieloma
względami literackie zaloty", :). Polecam zwłaszcza upartym tropicielom
piękna, które - zdarza się - kryje się w szczelinach między słowami: Stacy
Schiff, Vera Nabokova. Portret małżeństwa, przełożył
Wojciech M. Próchniewicz, Twój Styl, Wydawnictwo Książkowe, Warszawa 2005.