Najpierw było tak:
Kiedy powiedziałem znajomym (znajomym z
tak zwanym wyższym wykształceniem), że kocham „Kiepskich”, obruszyli się, że to
obciach i prymityw.
Ja zaś uważam, że we współczesnej Polsce
twórcy „Świata według Kiepskich” robią to samo, co kiedyś Olga Lipińska robiła
w swoich „kabarecikach”. Tyle, że robią to jeszcze lepiej. Żeniąc kulturę
wysoką z kulturą niską, skutecznie docierają do umysłów i serc milionów
Polaków. Owszem, są nierówni i trzeba obejrzeć parę odcinków, nim zaskoczy.
Moim zdaniem dla idei lewicy, dla
równości, racjonalizmu, feminizmu i – ogólnie – dla modernizacji Polski
„Kiepscy” robią więcej niż cała rozproszona polska „lewica polityczna”. Moim
zdaniem trzeba oglądać „Kiepskich”, żeby nie utracić kontaktu z prawdziwą
Polską, dla inspiracji i żeby się od nich uczyć. Moim zdaniem za to lustro
wystawione Polakom należy się „Kiepskim” dziesięć Orłów Białych.
A potem broniłem "Kiepskich"...
Główną bohaterką serialu jest Halinka,
która jest „Matką Polką”. Jako jedyna w rodzinie pracuje, jest pielęgniarką, i
utrzymuje całą sforę, w tym dorosłego Syna Tumana Waldka, a także męża
Ferdynanda, który od dziesięcioleci uchyla się od podjęcia pracy, wmawiając
Halince, że „w Polsce nie ma pracy dla ludzi z jego wykształceniem”. Ferdek jest półanalfabetą. Czymże jest stworzenie takiej postaci jak Halinka, takiej sytuacji, i
świecenie nią w oczy Polkom i Polakom od 1999 r., jeśli nie wsparciem dla idei
feministycznych?
Dodam, że drugą (i ostatnią)
dostarczycielką kasy w tej rodzinie jest inna kobieta, czyli Babka, która
dostaje bliżej niesprecyzowaną „rentę”, regularnie kradzioną jej przez
Ferdynanda.
*
Co się zaś tyczy „lewicowości” serialu… Biorąc pod lupę groteskowo zdeformowane
postaci księży i biskupów, autorzy serialu brutalnie wyszydzają polski kościół
katolicki, jego irracjonalizm, tandetę umysłową i estetyczną, zacofanie,
obłudę, pazerność. "Kiepscy" co chwila obnażają lokalne przeplecenia władzy
świeckiej i duchowieństwa (zob. np.
odcinek pt. Paradoks).
Dalej, serial niemal w każdym odcinku
ośmiesza patologię lokalnej polskiej polityki (służy temu postać Prezesa
Kozłowskiego, eksperta od klientelizmu. Kozłowski jest oszustem, erotomanem i
alkoholikiem. Mógłby być działaczem lokalnego PO, PiS-u, Nowoczesnej,
PSL, SLD, wszystko jedno. Wiele scen stanowi gotowe analizy mechanizmów, dzięki
którym Kozłowski kontroluje lokalną społeczność (zob. np. odcinek pt. Grzyb
szatan).
Dalej, serial ujawnia materialne ubóstwo
wielu Polaków, którego symbolem jest instytucja „fajansu”, czyli osiedlowy śmietnik. Dla bohaterów „Kiepskich” penetracja „fajansu” bywa ostatnią linią
obrony przed nędzą i głodem. Warto zauważyć, że jedną z najważniejszych i
najbardziej sympatycznych postaci serialu jest bezdomny i wiecznie pijany Badura, filozof i komentator zdarzeń. Ogólnie, polecam odcinek pt. Ludzie
bezdomni z przejmującym podsumowaniem „osiągnięć” postsolidarnościowej Polski.
Dalej, ważną postacią Dziennikarki, a także
na wiele innych sposobów, serial ośmiesza i piętnuje polskie „wolne media”,
pokazując ich burdelową estetykę i odpustowość, zakłamanie, bezwzględność i
służalczość wobec świata biznesu, polityki i kościoła. Znowu, takich scen jest
w serialu bez liku (polecam odcinek pt. Czułe słówka).
Wreszcie, „Kiepscy” rozbrajają polskie
uprzedzenia, te podszyte rasizmem (np. odcinek pt. Mieszkanie na sprzedaż)
i te podszyte homofobią (sympatyczne postacie homoseksualistów, np. odcinek pt. Kochaj albo tańcz).
*
Przy tym wszystkim Kiepscy są pełni ciepła i życzliwości (życzliwości, nie
pogardy!) wobec ludzi i ich słabości, a także pełni wspaniałego humoru. Osobnym tematem są językowe dzieła sztuki twórców „Kiepskich”.
Nie namawiam do oglądania „Kiepskich”.
De gustibus non est disputandum. Ale w niedzielę, w Płocku, zbierając przed
Mazovią te podpisy, zagadywałem do ludzi grepsami z „Kiepskich”, a oni śmiali
się do mnie i chętnie stawali w deszczu. „Jak nie, jak tak?”